Jak sobie obiecały, tak zrobiły. Od wczoraj Klara przegląda w necie jakieś sensowne oferty basenów hotelowych w Bangkoku. Najlepiej 5 gwiazdek i w cenie Guesthouse'u ;) Całe szczęście na travelpony dostała kiedyś 40 dolcow w gratisie,dokładamy drugie tyle i wynajmujemy w centralnym centrum na 19 piętrze Omnitower hotel stumetrowy apartament z basenem na dachu i w ogóle. I chociaż hotel lata świetności ma już za sobą, miejscami odrapany i przykurzony to czujemy się jak trzy gracje lub trzy królowe na wizytacji u maharadży ( ten maharadża to nie bez powodu -prawie sami Arabowie tu mieszkają z okutanymi po czubek głowy żonami i całym przedszkolem dzieci zakłócających naszą basenową relaksację i świata kontemplację) Wieczorem chciałyśmy odwiedzić dzielnicę czerwonych latarni, ale na naszej ulicy jest tyle latarni, czerwonych dziewczyn i lady boyow oferujących swoje wdzięki turystom, że szkoda tych 60 bahtów na taksówkę ;) :P Pozostajemy przy basenie.