Bezkolizyjny start

Wszystko dzieje sie niepokojąco sprawnie - żadnych nocnych koszmarów (przed każdym tripem śni nam sie zwykle, że ktoś kogoś okrada, ktoś się spóźnia na odprawę lub gubi dokumenty.
Autobus przyjeżdża punktualnie, na mieście brak korków-i właśnie w tym spokoju jest coś niepokojącego. Muszę sie do czegoś przyznać- ostatnimi czasy niespecjalnie mam szczęście do latania- jak nie zapomnę paszportu to spóźniam się na lot. Zdarzyło się też zarezerwowanie niewłaściwej daty, której przebukowanie okazało się dwukrotną ceną biletu. Dlatego od kilku dni noszę w majtkach jak szurnięta paszport, dolary, ubezpieczenie i książeczkę szczepień. Nawet jesli plecak sie gdzieś zagubi -nie zginę.
O dziewczyny się nie martwię choć nie wyglądają na te "z gatunku " niezorganizowanych to ja wygrywam konkurs na najlżejszy plecak (6kg na 14 dni ze wszystkim).
Startujemy. Do Kijowa docieramy przed czasem. Na pokładzie sporo Polaków, o czym świadczą gromkie brawa podczas lądowania. Z niezrozumiałych przyczyn zawsze się wstydzę w takich momentach. Lotnisko w Kijowie Borispol jest jak prawie bezludna wyspa, zdominowane przez smoking area i Henry'ego - dwa bary na całe lotnisko, w których można napić się kawy, piwa lub zjeść tosta. Wygląda to trochę jak uboga stacja benzynowa.
Co zrobić żeby nie zdechnąć z nudów? Jako, że inteligentnym ludziom zjawisko nudy jest obce, przygotowałyśmy kilka sugestii: gry i zabawy lotniskowe:
1. Karaoke- Lotnisko wyposażone jest w telewizory plazmowe, na których wyświetlane są ichniejsze teledyski, a pod nimi wyświetlane są słowa piosenek.
2. Nauka cyrylicy ( w tym alfabecie wyświetlane są owe napisy, można wychwycić pewną powtarzalność)
3. Aerobik - muzyka jest tak kwadratowa, że idealnie nadaje się na zajęcia fitness.
4. AirPort walking- wariacja na temat nordic walkingu w postaci chodzenia pod prąd ruchomej taśmy.
5. Gry papierowe - "Państwa miasta", "statki" etc.
6. Faszyn from Raszyn - czyli obserwacja zjawiskowegoo look'u ukraińskich kobiet.
Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Rozważamy też, dość poważnie, kwestię napisania podania o co coś w rodzaju "wybiegu dla więźniów". Spędzanie tylu godzin w szklanym pudełku z perspektywą spędzenia kolejnych 10h w blaszanym jest dość frustrujace.

Udało się. Zajmujemy miejsca w samolocie ukraińskich linii lotniczych. I tu zaczynaja się schody. Nie są to te miejsca, które rezerwowalysmy 2m-ce temu. Nikt nic nie wie, ktoś coś pomylił i ogólnie się nie da. Klara robi subtelną awanturę... i nagle wszystko się da; mamy miejsca w "pierwszym rzędzie", na których w miarę możliwości można się rozwalić. Jak na zaprawione w boju podróżniczki przystało zamówiłyśmy special meals - dwa koszerne i jeden wegetariański - zawsze docierają najszybciej i zwykle są najsmaczniejsze. Zdarzają sie jednak wyjątki od reguły. Było szybk,o choć niekoniecznie smacznie. I dość minimalistycznie. Klima nie działała, dzieci krzyczały, tv z obrazem jakości gier na Commodore 64 zepsuł się po godzinie. Ukraińskie linie lotnicze nie będą należały do naszych ulubionych. Absolutnym hitem okazało sie śniadanie. Dziewczęta jak wszyscy "normalsi" dostają dmuchaną bułę z szynką. Do rozpakowywującej swoją kanapkę Klary podbiega przestraszona stwewardesa: sorry don't eat it, it's not kosher,w zamian wręczając jej owinięte w folię 100% koszerne kiwi, pomarańcze i jabłko. Niezadowolona z rozwoju sytuacji Klara wcina cichcem bułę z szynką. W normalnych warunkach pewnie smażyła by się za to w piekle. "Dzięki Bogu" za około 2 tyg planuje zmienić religię, zamawiając posiłek muzułmański.

Zdjęcia (1)

Komentarze (1)