Geoblog.pl    Zingarina    Podróże    Girls around the world- KAMBODŻA 2014    Powrót na stare śmieci
Zwiń mapę
2014
29
cze

Powrót na stare śmieci

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8111 km
 
Jesteśmy na miejscu. Praktycznie bez snu,ale na adrenalinie. Po raz kolejny jet lag okazuje sie przereklamowany. Sprawnie docieramy na Kao San. Wracamy na stare śmieci. Duszno, pachnie pad thaiem i grillowanych mięsem. Mimo tradycyjnego braku orientacji u taksówkarza docieramy do wypatrzonego przez Klarę Mom's Guest House. Za 600 bachtów dostajemy czysty, 3 osobowy pokój z klimatyzacją i widokiem na plac budowy. Szybki prysznic a nastepnie spacer na Soi Rambuttri gdzie w zeszłym roku jadłyśmy najpotężniejszej na świecie zielone curry. I tym razem "My House- guesthouse" nas nie zawiodło. Genialny smak, mimo wielu prób podejmowanych w Polsce i wizyt w tajskich restauracjach niestety nie do podrobienia.

Następny punkt programu to zakupy ciuchowe na Kao San, czyli niezbędne lekcje targowanie i uzupelnienie pustych plecaków. Nadrabiamy też zaległości z ostatniej wyprawy i wybieramy się na Złotą Górę. Góra jaka jest, każdy widzi: wysoka, złota i z panoramą na miasto. Na szczycie świątynia, w której kupić można coca-colę, pokrowiec na ajfona z wizerunkiem buddy, pomodlić się z mnichami lub uderzyć w gong, aby wyżej wymieniony Budda usłyszał nasze prośby. Odmówiłyśmy wspólną modlitwę o to, aby ominęła nas denga i malaria, a Klara zabiła w gong,gdybyśmy nie modliły się wystarczająco głośno. Zapłaciłyśmy 20 bahtów od głowy, czyli nic w porównaniu do rangi naszej prośby. Wracamy na naszą ulicę i zaliczamy pierwszą konfrontację z porą deszczową. Niebezpodstawne okazuje się stwierdzenie, iż wg pory deszczowej można ustawiać zegarki. Napierdala nieustannie od 18 do 19.30. Następnego dnia czeka nas pobudka o 4 rano, więc grzecznie wracamy do hostelu. Za dzieciaka regularnie jeździłam na kolonie organizowane przez zakład pracy mojego taty. Był tam taki chłopiec o ksywie Mak Gajwer... Domyślacie się dlaczego. Na jednym z wyjazdów próbował pobić rekord bezsennych godzin. Trzeciej nocy, aby nie zasnąć, pastował buty wszystkim uczestnikom kolonii. Zapach pasty nie pozwalał mu zasnąć. Czujemy się właśnie jak rzeczony Mak Gajwer; wprawdzie za oknem prace budowlane ustały, natomiast rozpoczęł się ćwierćfinałowe(?!) rozgrywki mundialowe. Tuż obok konkurencyjna impreza- napierdalanka w remizie strażackej. To tak, jak byśmy rozbiły namiot między open air'rem, meczem na stadionie ( Wisła Kraków- Legia Warszawa), a klubem na Mazowieckiej. Przy takiej kakofonii i basach i głuchy słuch by odzyskał. Zatyczki do uszu też nie pomagają. Około godziny 1:50, po odśpiewaniu hymnu Wielkiej Brytanii, kibice rozeszli się do swoich hoteli, dając nam w prezencie 2 godziny snu. Jeśli nie jesteście amatorami regularnych imprezy do białego rana, polecamy szukać noclegów w bocznych uliczkach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 57 wpisów57 10 komentarzy10 130 zdjęć130 0 plików multimedialnych0