Geoblog.pl    Zingarina    Podróże    FILIPINY pod choinkę    O tym, że czasem warto planować.
Zwiń mapę
2017
17
gru

O tym, że czasem warto planować.

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Podróżowanie, to, obok jedzenia moja ukochana aktywność. Nie oznacza ona jedynie bycia w nowym, konkretnym miejscu czy przemieszczania się. Podróżowanie to też szukanie odpowiedniego miejsca, organizowanie czy pakowanie. Kupowanie biletów to też podróżowanie, a kupowanie ich z dużym wyprzedzeniem niesie ze sobą same korzyści.
Po pierwsze: jest taniej
Po drugie: wynajdywanie różnych opcji połączeń, nowych, ciekawych destynacji to też frajda, a im to wcześniej robisz, tym masz więcej możliwości
Po trzecie: jak już masz bilet, to tak, jak byś zaraz leciał
Na życie kiepski ze mnie organizator; nie umiem i nie lubię. Podróże to wyjątek- czytam, sprawdzam, kombinuję i robię wywiad wśród znajomych. Nauczyłam się tego trochę podczas pierwszego dziewczyńskiego tripa po Europie (na studiach odkładałyśmy codziennie po 5 zł do skarbonki, aby w wakacje ruszyć stopem do Hiszpanii, odwiedzając po drodze kilka innych państw) i trochę od Klary, z którą wybrałam się w pierwszą azjatycką wyprawę, i która zaraziła mnie wielką miłością do tego kontynentu. W tym roku padło na Filipiny. Przełom grudnia i stycznia. 2150 pln, Air China z długim międzylądowaniem w Pekinie. Air China nie cieszy się najlepszą opinią w internetach- ciasne i stare samoloty, fatalna obsługa i jedzenie oraz, o zgrozo(!), brak alkoholu (tutaj 95% narzekań ze strony Polaków). Są jednak na tyle tani, że jakoś sobie poradzimy.
Plan na kilka tygodni przed wyjazdem wygląda tak: PÓŁNOCNY LUZON-BORACAY-CEBU-PANGLAO-BOHOL I OKOLICE. Wszystko mamy dopięte, może poza detalami w stylu, że ze skrzynki znika bilet na autobus z Manili do Baguio i nie sposób go odnaleźć, albo godzinna próba odprawy online okazuje się o kant dupy, bo Air China czegoś takiego nie uznaje, i trzeba się odprawić na lotnisku.. o czym dowiadujemy się po fakcie. Plus lekki stres związany z przechodzącym właśnie nad Filipinami tajfunem.
Wszystko matki mej wina. Należy do tego rodzaju mam, które przed każdą wyprawa swojego dziecka wyszukują wszelkie możliwe informacje o kataklizmach i wypadkach w wybranej prze nie destynacji. Więc zamiast chillować, od kilku dni kilka razy dziennie sprawdzam pogodę w różnych częściach Filipin. Różowo nie jest. Dochodzę jednak do wniosku, że z dwojga złego, lepiej moknąć na rajskiej plaży, niż marznąć w upaćkanej topniejącym śniegiem Warszawie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 57 wpisów57 10 komentarzy10 130 zdjęć130 0 plików multimedialnych0